wtorek, 16 stycznia 2018

Cholera i inne chore historie, czyli bakterie i wirusy.

Od dwóch tygodni mocno rozszerzam materiał dotyczący chorób człowieka we wszystkich grupach wiekowych w podążaniu za ciekawością dziecięcą. Temat fascynujący niezależnie od wieku. Dzieci przygotowują projekty wybranych przez siebie chorób wirusowych lub bakteryjnych. Powstaną komiksy, prezentacje, rysunki i opowiadania. Na pewno zamieszczę z tego relację. Sama doczekać się nie mogę :) Przy okazji gorąco polecam dwie książki dla dzieci w tematyce: "Chore historie" oraz "Cholera i inne choroby". Dzieciom ogromnie przypadły do gustu. Jest kolejka do wypożyczenia. 

Cóż się u nas działo? Po kolei... W ostatnich dniach przygotowaliśmy płytki do siania bakterii. Zrobiliśmy dwa rodzaje płytek.
Numer 1 to płytki z bulionem mięsnym. Najpierw ugotowaliśmy wywar na gnatkach kurzych, dodaliśmy agaru i przecedziliśmy przez sitko. Wylaliśmy płytki przy zapalonych palnikach, co by choć trochę było wokół mniej bakterii :) Na ile skuteczne to działanie, czas pokaże.  Na niektórych płytkach zebrało się za dużo tłuszczu, co zapewne ograniczy wzrost bakterii. Zaobserwujemy.
Numer 2 to roztwór  wody, cukru i agaru. Tutaj dodatkowo wylaliśmy kilka probówek. Może uda się
zaobserwować wzrost bakterii "w podłożu".

Pomysłów na posiewy jest ogrom. Kilkoro dzieci zabrało płytki do domu. I tak: z najstarszym M. zaplanowaliśmy posiew bakterii jelitowych kota... Będzie posiew na tzw. "murawę" oraz posiew redukcyjny wykonany patyczkiem do uszu. Natomiast J. wykona posiew bakterii kałowych człowieka. Mama jest stomatologiem więc na pewno jej trochę pomoże, choć nie za bardzo jak znam J., bo ona wszystko uwielbia robić samodzielnie. Kuba z Julką zrobili u nas w domu posiewy wymazowe łap naszego psa Elbiego (pomysł Julki lat 5) oraz wymaz spod ogona (Kuba lat 10). Psa bawiło to ogromnie muszę dodać :) 
Natomiast są plany na posiewy z rąk, oka, butów, toalet, telefonów i zapewne wiele innych. Kreatywność dzieci nie zna granic. Uwielbiam patrzeć kiedy dzieciowi wpada pomysł do głowy, oczy nagle powiększają się do rozmiarów postaci z kreskówek mangowych i słyszę "Angi a może jeszcze zrobimy to lub to?" Z reguły odpowiadam "boski pomysł" lub "zrób taki wybuch na podwórku domowym po ustaleniach z rodzicami" :)

A wracając jeszcze na moment do zajęć, przy okazji wylewania płytek dzieci poznały wzór na objętość walca. Było nam to potrzebne by wiedzieć ile roztworu należy przygotować. Płytki mają różne rozmiary, więc i objętości były różne. Oprócz zajęć przyrodniczych realizujemy matematykę, gdyż ciężko obie te nauki rozdzielić. Podczas czekania na wywar płynnie przeszliśmy do powtórki ułamków. Dzieci przygotowały materiały, które przydadzą im się na kilku kolejnych zajęciach. Na kolejnej lekcji będą ułamki niewłaściwe, więc zamiast na kartkach będziemy doskonalić umiejętności na torcikach wedlowskich (pomysł dzieciowy of kors). Pewnie mierzenie kątów i umiejętność dzielenia wtedy się też przyda :) A może nie? Nigdy nie wiadomo na jaki pomysł wpadną nasze "Dmuchawcowe Dzieci".





  













Oni pracują a ja piję kawę. Zdjęcie wykonała J. Dzięki Dziewczyno za pomysł. Praca życia :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz