wtorek, 23 września 2014

Koguty mają jajka...

Dodaj napis
"Koguty mają jajka". Taką informację zwrotną dostałam od mamy Kiry :) Zaczęło się od kurzej a właściwie to koguciej anatomii w poniedziałek. Obiecałam dzieciom przynieść "to co kurczak ma w środku" i słowa dotrzymałam. Dzięki zaprzyjaźnionemu eko gospodarstwu otrzymałam żołądek połączony z przełykiem i wolem oraz z jelitami z drugiej strony. W żołądku nawet było kilka kamyczków, które pomagają "gryźć" kurczakom pokarm. Były płuca, tchawica, serce, mózg, oko, wątróbka, woreczek żółciowy, śledziona i jądra, które chłopcy nazwali "jajeczkami". Stąd zabawne nieporozumienie... 


Dzieci postanowiły "zrekonstruować" kurczaka. Jak postanowiły, tak zrobiły. Dodatkowo mieliśmy wątrobę i jelita wieprzowe dla porównania. Kiedy już wszyscy dokładnie obejrzeli narządy drobiowe postanowiliśmy je pokroić skalpelem. Wnętrzności drobiowe zabrałam do zamrażarki, by niebawem zrobić preparaty mikroskopowe. Natomiast wieprzową wątrobę i jelita, oraz czaszkę kurczaka Gosia zakopała z Bartkiem w ogródku. Chcą sprawdzić jak mięso i kości ulegają rozkładowi w ziemi. Tematem Bartka w tym tygodniu jest: "Co się dzieje z ciałem po śmierci?" 

Wtorek odbył się pod znakiem pierwszego dnia jesieni. Zaczęliśmy od spaceru w
poszukiwaniu liści i kasztanów w pobliskim parku. Dzieci bawiły się świetnie. Później robiliśmy zielniki wykorzystując laminator do zatapiania liści w folię. Część dzieci zrobiła własne zielniki, część zabrało własne listki do szafek, zeszytów. Zrobiliśmy też plakat, na którym Kira, Zosia i Jagoda z wielką ochotą ćwiczyły pisanie liter :) Dzieci robiły także ludziki z kasztanów razem z Niną. Wyklejały plakat obrazujący pory roku wraz z miesiącami obrazkami z różnymi ubraniami. Jak ktoś nie miał ochoty na jesienne klimaty mógł iść do Beaty robić malowane łodzie i podróżować nimi korzystając z globusa. Natomiast w naszej bibliotece Ewa cały dzień czytała dzieciom książki oraz bawiła się w zmodyfikowaną wersję "mafii".




Malowane kasztany "dużej" Jagody

Zielnik



Jula uwielbia malować z Beatą, podobnie jak większość dzieci

W czwartek wycieczka do Portu Łódź w celu oglądania interaktywnej wystawy na podstawie kultowego serialu "Było sobie życie". Relacja niebawem... 

2 komentarze:

  1. Proszę wybaczyć, ale zastanawiam się, czy całą ciekawość dzieci trzeba zaspokajać prezentacjami na rzeczywistych modelach. Przeraża mnie pomysł przynoszenia poćwiartowanego drobiu, albo fragmentów ciała świni. Sądzę, że dzieci są bardziej pojętne niż się Wam wydaje i nie potrzebują takiej dosłowności. Tak jak nie potrzebują, żeby trzymać w klatkach w zoo zwierząt, żeby je poznać albo zgłębić ich zwyczaje. Dowód? Choćby dinozaury. Znam dzieciaki, które potrafią opowiedzieć z pasją o różnych ich gatunkach i ich życiu, bez oglądania ich na żywo - jedynie na podstawie tego co zobaczyły w książkach i usłyszały od dorosłych, którzy umieją odczytać skomplikowane opisy. To nawet jest bardziej rozwijające wyobraźnię, niż rzucenie na ławkę szkolną zwierzęcego trupa, a na rysunku czy schemacie można z powodzeniem umieścić wiele informacji zaspokajających dziecięcą ciekawość.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz. Co do zaspokajania ciekawości dziecięcej... to oczywiście są inne metody, z których często korzystam. Nie latam (a szkoda) w kosmos by pokazać Ziemię, a używam globusa :) Ponieważ uważam, że dzieci są pojętne, stosuję takie, a nie inne metody. Rozumiem, że Pani uważa to za niestosowne. Natomiast nie mogę się zgodzić z opinią, że planasza bardziej pobudza wyobraźnię... Wiem, bo z plansz podczas prowadzenia zajęć również korzystam. Pozdrawiam noworocznie :)

      Usuń