środa, 3 września 2014

Minął rok...

Wyjechałam do rodziny na wieś. Rozsiadłam się w fotelu słuchając radosnych dziecięcych odgłosów podczas zbierania jabłek z babcią. Wtedy właśnie wróciły wspomnienia... Rok temu zaczęliśmy wolnościową edukację demokratyczną. Kuba poszedł do zerówki, ja zaczęłam prowadzić przyrodnicze zajęcia. Jak postrzegam ten czas? Jako jeden z najwspanialszych w naszym życiu. I jest to wspólne zdanie całej naszej rodziny oraz przyjaciół, którzy również zdecydowali się zapisać dzieci do Przyjaznej Szkoły a także przyjaciół-obserwatorów będących częścią "naszej rzeczywistości".

Przyjazna Szkoła na Moniuszki dała mojemu synowi a następnie i córce poczucie bezpieczeństwa, swobody i radosnego działania. Kuba znów wrócił "do stanu wyjściowego". Jest radosnym siedmiolatkiem chodzącym z przyjemnością do szkoły :) Współpracuje, cieszy się malowaniem i rysowaniem (!!!), co po wcześniejszym przedszkolu było na ponad dwa lata zablokowane. Chętnie opowiada co danego dnia robił, z kim się kłócił, w co się bawił i czego się dowiedział. Z chęcią uczestniczy w zajęciach proponowanych przez tutorów. Czy we wszystkich? Oczywiście, że nie. Tylko w tych, które naprawdę lubi. Nie

uczestniczy w zajęciach z angielskiego ale powoli próbuje samodzielnie składać zdania właśnie w tym języku. Więc jakąś częścią mózgu rejestruje angielskie słownictwo, które zasłyszy to tu, to tam w szkole :) Próbuje tłumaczyć piosenki, które mu się podobają. Czyta, pisze, mnoży i dzieli. Ale nie to jest dla mnie ważne. Widzę jak świetnie funkcjonuje w grupie. Dotrzymuje danego słowa, a wspólnie utworzone zasady są niemalże święte. Kilka najważniejszych zasad zapisał i przykleił na lodówce, co by Jula mogła korzystać. Czasem je czyta na głos młodszej siostrze :) Na naukę ortografii ma jeszcze czas :) Przewspaniała tutorka Marta nad tym czuwa.
Po roku obserwacji jestem totalną zwolenniczką edukacji w tej formie. Tylko wewnętrzna motywacja do poznawania świata daje możliwość chłonięcia wiedzy. Mam sposobność towarzyszenia dzieciom w edukacji demokratycznej, co daje mi ogromną satysfakcję oraz poczucie, że robię coś ogromnie pożytecznego. 




2 komentarze:

  1. Cieszę się, że trafiłam na Twojego bloga. Coraz więcej udaje mi się dowiedzieć na temat edukacji demokratycznej ale ciagle w mojej głowie jest mnóstwo wątpliwości. Wychowana na tradycyjnej szkole, klasycznym przedszkolu - nie chciałabym żeby moje dzieci miały z pierwszych lat swojej edukacji wspomnienia takie, jakie mam ja... Jednak ten model w którym ja funkcjonowalam jest nadal tak powszechny ze nie tylko w moim otoczeniu zaczyna wrzeć, kiedy wspominam o edukacji demokratycznej ale we mnie samej rodzi się milion pytań i wątpliwości.
    Najbardziej boję się tego, że to sie nie sprawdzi... Wybiorę dla mojego dziecka cos, co w moim przekonaniu bedzie dla niego najlepsze. Wybiorę- i okaże się, że nie trafiłam. Ze szkoła nie dała rady, nam nie wystarczyło pieniędzy, wszystko sie zawaliło... Od tej decyzji zależy przecież tak dużo!!!!

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To normalne, że jest dużo wątpliwości. Mnie zajęło rok, żeby się przekonać i zaufać. A miałam możliwość oglądania szkoły "od środka". Rozumiem, że dla Rodzica nie jest to łatwe. Szkoły demokratyczne funkcjonują na świecie od dawna, w Polsce bardzo krótko... Będę pisać, Ty czytaj, może się przekonasz :) Pozdrawiam Cię serdecznie.

      Usuń